kott & martat
na Grażyny cicho, sza - oto posthumanistyczny slam:
"Wajdeloty... hipsteriada, tu jeść mięsa nie wypada...
Kot mięso-żer biedę klepie, musi łup podkradać w sklepie...
Na Grażyny myszy łapie a na deser, kocim truchtem, leci
dybać u Kwaśniaka, bo na lody miewa smaka.
Zawsze prosi waniliowe a jak nie ma - orzechowe.
Czasem komuś z lodów skapnie to kot sprzątnie to
dokładnie...
autorka: marta tuziemska |
Kiedy najdzie go ochota, to w Emalii upatruje sobie
jakiegoś bibelota.
Chadza tam też po to, by w gratów chaosie zagrać myszom
na nosie.
Gdy już jest mocno znużony, zwija się w kłębek i śpi w
objęciach Strzyży, w zaułkach Aldony.
Gdy nadciągają czarne chmury, kot ostrzy swe pazury.
Potem wspina się na drzewa, gdzie nie straszna mu ulewa.
Choćby lało całe wieki, kot nie zmruży swej powieki.
Jak już leje nie na żarty, kot ze szczurem grywa w karty.
Potem raczą się deszczówką i skradniętą ogonówką.
Kot ten lubi niskie parapety, których jest mu ciągle mało
w tej okolicy, niestety.
Na nich grzeje się na słońcu, bo jest rozkosznym kotem w
końcu.
Często zaszywa się w antykwariacie, gdzie rozwija swoją
pasję kryminalną, odziedziczoną po tacie.
Gdy mu się na smutki zbiera, idzie się wypłakać i
poplotkować do fryzjera.
Nie lubi wpadać na Joachima Lelewela, bo raz tam spotkał
groźnego rottweilera.
Raz spotkała go przygoda na Konrada Wallenroda.
Niemal stracił wtedy życie, gdy pod czarną limuzyną,
grzał się w zimie skrycie."
Marta
ole! viva el gato negro de wrzeszcz!!
Komentarze
Prześlij komentarz